wtorek, 1 listopada 2011

Amelia


" nie ma Pani szklanych kości, 
  może się Pani boksować z życiem
  jeśli przepuści Pani tę szansę
  z biegiem lat, Pani serce stanie się
  równie suche i kruche jak moje kości,
  a wiec biegnij za nim na litość boską ! "
 Amelia
Oglądając ten film, za każdym razem, można wyłowić jakąś 'ciekawą' sentencję. To moja, zdecydowanie ulubiona. 
Słuchając jej treści, wypowiadanej przez Szklanego Człowieka, sama mam ochotę biec. Oczywiście jeśli mam za kim. By nie stracić możliwości przeżycia czegoś, co mogłoby zadecydować o kształcie dalszego życia. 
Uporczywie do głowy wbija się również myśl, co jeśli właśnie ta szansa, jest tą ostatnią? I jeżeli ją przepuszczę, zamknie się we mnie brama i nie będę już umiała biec. 
Nie chcę suchego i kruchego serca ! A przecież nie biegnę! Stoję w miejscu...



wtorek, 18 października 2011

" Chciałbym i mój ślad na drogach ocalić od zapomnienia "

Poezja kontrastów. Dla siebie, wyławiam z niej ciepło i łagodność. 
Codzienne obowiązki, rzeczywistość, staje się ważna, znacząca. Świat przedstawiony w sposób, który wzrusza. 
Czytając, myślę o melodii; czuję że jest, mimo, iż jej nie słychać. Jej posmak jest bardzo subtelny, działa jak kojący plaster na zaniepokojoną duszę.

VI fragment kronik olszańskich


tyś jest jezioro moje
ja jestem twoje słońce
światłami ciebie stroję
szczęście moje szumiące
trzciny twoje pozłacam
odchodzę. i znów wracam

miękko moim kędziorom
w twych zielonych szuwarach
O, jezioro, jezioro
piękniejsze niż gitara

a nocą przez niebiosa
zlatują sznurem długim
gwiazdy i na twych włosach
siadają jak papugi.

środa, 31 sierpnia 2011

Moja miłość urodziła się z początkiem sierpnia.

Pierwszy krok - wyrywkowa lektura wiersza z opasłego tomiska, drugi krok - kilka wierszy, gdyż na jednym skończyć nie można, trzeci - powrót dwa, trzy razy w tygodniu w objęcia książki by zachwycić się magią słowa pisanego. Krok ostatni - praktycznie każdy wieczór spędzony z nosem w książce. Trwam w ostatnim etapie i nie chcę się uwolnić. Tadeusz Różewicz mój nowy mistrz, od teraz sierpień będzie nosił jego imię.

Lament


Zwracam się do was kapłani
nauczyciele sędziowie artyści
szewcy lekarze referenci
i do ciebie mój ojcze
Wysłuchajcie mnie.

Nie jestem młody
niech was smukłość mego ciała
nie zawodzi
ani tkliwa biel mojej szyi
ani jasność otwartego czoła
ani puch nad słodką wargą
ni śmiech cherubiński
ni krok elastyczny

nie jestem młody
niech was moja niewinność
nie wzrusza
ani moja czystość
ani moja slabość
kruchość i prostota

mam lat dwadzieścia
jestem mordercą
jestem narzędziem
tak ślepym jak miecz
w dłoni kata
zamordowałem człowieka
i czerwonymi palcami
gładzilem białe piersi kobiet.

Okaleczony nie widziałem
ani nieba ani róży
ptaka gniazda drzewa
świętego Franciszka
Achillesa i Hektora
Przez sześć lat
buchał w nozdrza opar krwi
Nie wierzę w przemianę wody w wino
nie wierzę w grzechów odpuszczenie
nie wierzę w ciała zmartwychwstanie.




środa, 2 lutego 2011

Instytut i inne przypadłości Jakuba Żulczyka.

Jakub Żulczyk. 83r
Pierwszy raz z postacią, zetknęłam się bodajże na 2 roku studiów, w okresie gdy intensywnie szukałam czegoś nowego i dobrego, do czytania, słuchania etc. Żyłam wtedy słodką myślą, iż jako studentka mogę zajmować się tylko nauką, poznawaniem sztuki, kultury, odkrywaniem perełek i nie martwieniem się o resztę :) W moje ręce trafiła powieść „Zrób mi jakąś krzywdę”, o autorze wiedziałam mało, felietonista, w trakcie studiów dziennikarskich, brunet. Jako, że byłam spragniona poznawania postaci ciekawych mężczyzn mojego pokolenia (a troszkę wątpiłam w ich istnienie) postanowiłam książkę przeczytać.
Rzecz nie jest na temat owej książki, wspomnę tylko, iż czytało się ją świetnie. Pierwszy raz w życiu miałam zabawne poczucie, iż opisywane rzeczy, wspomnienia z dzieciństwa i młodości narratora, są moimi wspomnieniami.. Może dlatego nie jestem do końca obiektywna,  ale książka zdecydowanie zrobiła na mnie duże wrażenie. Czytanie jej było przeżyciem porównywalnym do tego, gdy spotyka się kilku obcych ludzi w swoim wieku i zaczyna wspominać dawne, jakże odległe czasy. Pamiętacie Tsubase Oozore? Odzywa się fala głosów, że oczywiście, jakże mogliby nie.. Jeden z chłopaków miał z nim majtki, drugi czapkę. Inny wraz z kolegami odgrywał na boisku sceny z bajki, gdzie każdy zawodnik miał przypisanego bohatera, bliźniaków, Wakabajasziego. Magia wspólnych elementów przeszłości, które sprawiają iż obcy ludzie nie są już tacy obcy. Pojawia się składnik łączący odmienne życiorysy, wystarczający aby wytworzyła się wieź. Tak właśnie miałam z książką "Zrób mi jakąś krzywdę." Miłe przeżycie tym bardziej, iż pierwszy raz czytałam książkę rówieśnika, którego dorastanie i otaczający go wtedy świat,  pokrywał się z moim.

Druga książka Radio Armagedon, nastrojem już trochę zbliżona do Instytutu. Była mroczna, zbuntowana, podkreślająca, iż środowisko młodych ludzi to byt zupełnie odmienny od tego dorosłego. Świat nastolatków jako alternatywna rzeczywistość, dość brutalna, mogąca wyrządzić nieodwracalne szkody.  Ta książka była mi zdecydowania mniej bliska. Opisuje świat dzieciaków urodzonych po 89 r,  wychowywanych przez robiących karierę rodziców bądź tych, których kapitalizm lat 90 przygniótł swoim ciężarem i możliwościami.  Nastolatkowie i ich świat: wygląd, uroda, metki, muzyka, znajomi, grupy do których przynależeli i które ich określały, wszystko miało swoja wagę i znaczenie. Brak szacunku dla starszych i mądrzejszych, a z drugiej strony, próby szukania autorytetów w rówieśnikach. Kult niektórych  jednostek, całkowite odrzucenie innych. Twardy świat, brutalne zasady.. Radio Armagedon dość ciekawa pozycja (straaasznie gruba), choć zdecydowanie nie zdobyła mojego serca.

Instytut, powieść nr 3 :) opinie o książce jak zawsze, zróżnicowane. Dla niektórych powieść na miarę SK (no może prawie), a dla innych naciągany horror. Naciągany chyba ze względu na zakończenie i brak logicznego postępowania bohaterów. Co jednak można obronić ekstremalną sytuacją, w której jak wiemy, zachowania ludzkiego nie sposób logicznie przewidzieć. Można dywagować na temat wielu możliwych opcji, niewykorzystanych przez bohaterów, które siedzącym w ciepłych mieszkaniach czytelnikom, cisnęły się na język. Ja jako niedoświadczony amator horrorów i nielogiczna kobiet,a wpadłam tylko na jedną, zresztą chwilkę później wykorzystaną przez bohaterów (prześcieradła, jak w bajkach:))
Jak dla mnie, osoby, która nie gustuje w kryminałach gdyż boi się krwi i przemocy, książka naprawdę dobra. Trzymająca w napięciu, pisana stylem, który wzmaga ciekawość i potęguje ekscytujący strach. Mówiąca troszkę o zawodach życiowych (miał być ślub, dziecko, cudowna praca, a potem żyli długo i szczęśliwie a tu nic z tego), o przemijaniu młodości i strachu przed prawdziwa dorosłością. Poza tym akcja dzieje się w Krakowie i tu znowu uderzenie w mój czuły punkt, uwielbiam Kraków, gdzie czuć historię  zaklętą w starych kamienicach i budynkach. Także książkę polecam, pomimo zakończenia, które troszkę rozczarowuje oraz scenie gdzie na urodzinach 10letniej dziewczynki pije się na umór i pali trawę (bawmy się jak najbardziej i najlepiej, ale bez udziału dzieci).
W każdym razie, z przyjemnością będę obserwować rozwój kariery i stylu pana J.Ż. Miło jest wiedzieć, że ludzie w moim wieku wydają dobre książki. Wokół nas można znaleźć wielu zdolnych i  młodych muzyków, aktorów etc. Pisarzy brakuje, a szkoda.



niedziela, 16 stycznia 2011

Kultowa postać. Bridget Bardot.

Piękno kobiece wzmaga sensualizm, zmysłowość, sprawia, iż kształty świata stają się miękkie i łagodne. Pięknych kobiet nigdy dość... Ich uroda nie przemija, jest dobrem nieskończonym. odtwarzanym przez lata, oglądanym przez miliony ludzi w różnym wieku pochodzących z odmiennych środowisk, mówiących rozmaitymi językami. Piękno kobiece jest łącznikiem, trwałym w czasie i przestrzeni.

Piękno i osobowość, chyba najbardziej pożądana fuzja. Jak kaprys Boga, która kiwa palcem, tworzy taką kobietę i ciekawy spogląda jak zmieni się świat. Dojrzewają kobiety, które zachwycają, magnetyzują, potrafią zmieniać rzeczywistość . Działania, umiejętności, które naśladuje  i podziwia cały świat, a wszystko zaczyna się od urody, to ona przyciąga do tej, a nie innej osoby.
Jakże smutny byłby świat bez pięknych i inteligentnych kobiet?

Bridget Bardot
Ponad 50 filmów, setki zdjęć i okładek. Symbol Francji, wyzwolenia kobiet i uwielbienia dla romansów. Jej postać oddziałuje na film, muzykę i modę. Bardomania, sława, presja. Określała  siebie jako więźniarkę swojego życia, dlatego uciekła do świata zwierząt. Smutny wniosek, ale czy konieczny? Czy można być najpiękniejszą i najpopularniejszą kobietą świata i być szczęśliwa?

Na koniec kilka zdjęć. Pięknych jak ona sama..