Jakub Żulczyk. 83r
Pierwszy raz z postacią, zetknęłam się bodajże na 2 roku studiów, w okresie gdy intensywnie szukałam czegoś nowego i dobrego, do czytania, słuchania etc. Żyłam wtedy słodką myślą, iż jako studentka mogę zajmować się tylko nauką, poznawaniem sztuki, kultury, odkrywaniem perełek i nie martwieniem się o resztę :) W moje ręce trafiła powieść „Zrób mi jakąś krzywdę”, o autorze wiedziałam mało, felietonista, w trakcie studiów dziennikarskich, brunet. Jako, że byłam spragniona poznawania postaci ciekawych mężczyzn mojego pokolenia (a troszkę wątpiłam w ich istnienie) postanowiłam książkę przeczytać.
Rzecz nie jest na temat owej książki, wspomnę tylko, iż czytało się ją świetnie. Pierwszy raz w życiu miałam zabawne poczucie, iż opisywane rzeczy, wspomnienia z dzieciństwa i młodości narratora, są moimi wspomnieniami.. Może dlatego nie jestem do końca obiektywna, ale książka zdecydowanie zrobiła na mnie duże wrażenie. Czytanie jej było przeżyciem porównywalnym do tego, gdy spotyka się kilku obcych ludzi w swoim wieku i zaczyna wspominać dawne, jakże odległe czasy. Pamiętacie Tsubase Oozore? Odzywa się fala głosów, że oczywiście, jakże mogliby nie.. Jeden z chłopaków miał z nim majtki, drugi czapkę. Inny wraz z kolegami odgrywał na boisku sceny z bajki, gdzie każdy zawodnik miał przypisanego bohatera, bliźniaków, Wakabajasziego. Magia wspólnych elementów przeszłości, które sprawiają iż obcy ludzie nie są już tacy obcy. Pojawia się składnik łączący odmienne życiorysy, wystarczający aby wytworzyła się wieź. Tak właśnie miałam z książką "Zrób mi jakąś krzywdę." Miłe przeżycie tym bardziej, iż pierwszy raz czytałam książkę rówieśnika, którego dorastanie i otaczający go wtedy świat, pokrywał się z moim.
Druga książka Radio Armagedon, nastrojem już trochę zbliżona do Instytutu. Była mroczna, zbuntowana, podkreślająca, iż środowisko młodych ludzi to byt zupełnie odmienny od tego dorosłego. Świat nastolatków jako alternatywna rzeczywistość, dość brutalna, mogąca wyrządzić nieodwracalne szkody. Ta książka była mi zdecydowania mniej bliska. Opisuje świat dzieciaków urodzonych po 89 r, wychowywanych przez robiących karierę rodziców bądź tych, których kapitalizm lat 90 przygniótł swoim ciężarem i możliwościami. Nastolatkowie i ich świat: wygląd, uroda, metki, muzyka, znajomi, grupy do których przynależeli i które ich określały, wszystko miało swoja wagę i znaczenie. Brak szacunku dla starszych i mądrzejszych, a z drugiej strony, próby szukania autorytetów w rówieśnikach. Kult niektórych jednostek, całkowite odrzucenie innych. Twardy świat, brutalne zasady.. Radio Armagedon dość ciekawa pozycja (straaasznie gruba), choć zdecydowanie nie zdobyła mojego serca.
Instytut, powieść nr 3 :) opinie o książce jak zawsze, zróżnicowane. Dla niektórych powieść na miarę SK (no może prawie), a dla innych naciągany horror. Naciągany chyba ze względu na zakończenie i brak logicznego postępowania bohaterów. Co jednak można obronić ekstremalną sytuacją, w której jak wiemy, zachowania ludzkiego nie sposób logicznie przewidzieć. Można dywagować na temat wielu możliwych opcji, niewykorzystanych przez bohaterów, które siedzącym w ciepłych mieszkaniach czytelnikom, cisnęły się na język. Ja jako niedoświadczony amator horrorów i nielogiczna kobiet,a wpadłam tylko na jedną, zresztą chwilkę później wykorzystaną przez bohaterów (prześcieradła, jak w bajkach:))
Instytut, powieść nr 3 :) opinie o książce jak zawsze, zróżnicowane. Dla niektórych powieść na miarę SK (no może prawie), a dla innych naciągany horror. Naciągany chyba ze względu na zakończenie i brak logicznego postępowania bohaterów. Co jednak można obronić ekstremalną sytuacją, w której jak wiemy, zachowania ludzkiego nie sposób logicznie przewidzieć. Można dywagować na temat wielu możliwych opcji, niewykorzystanych przez bohaterów, które siedzącym w ciepłych mieszkaniach czytelnikom, cisnęły się na język. Ja jako niedoświadczony amator horrorów i nielogiczna kobiet,a wpadłam tylko na jedną, zresztą chwilkę później wykorzystaną przez bohaterów (prześcieradła, jak w bajkach:))
Jak dla mnie, osoby, która nie gustuje w kryminałach gdyż boi się krwi i przemocy, książka naprawdę dobra. Trzymająca w napięciu, pisana stylem, który wzmaga ciekawość i potęguje ekscytujący strach. Mówiąca troszkę o zawodach życiowych (miał być ślub, dziecko, cudowna praca, a potem żyli długo i szczęśliwie a tu nic z tego), o przemijaniu młodości i strachu przed prawdziwa dorosłością. Poza tym akcja dzieje się w Krakowie i tu znowu uderzenie w mój czuły punkt, uwielbiam Kraków, gdzie czuć historię zaklętą w starych kamienicach i budynkach. Także książkę polecam, pomimo zakończenia, które troszkę rozczarowuje oraz scenie gdzie na urodzinach 10letniej dziewczynki pije się na umór i pali trawę (bawmy się jak najbardziej i najlepiej, ale bez udziału dzieci).
W każdym razie, z przyjemnością będę obserwować rozwój kariery i stylu pana J.Ż. Miło jest wiedzieć, że ludzie w moim wieku wydają dobre książki. Wokół nas można znaleźć wielu zdolnych i młodych muzyków, aktorów etc. Pisarzy brakuje, a szkoda.
W każdym razie, z przyjemnością będę obserwować rozwój kariery i stylu pana J.Ż. Miło jest wiedzieć, że ludzie w moim wieku wydają dobre książki. Wokół nas można znaleźć wielu zdolnych i młodych muzyków, aktorów etc. Pisarzy brakuje, a szkoda.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz